Suzumebachi – czyli Vespa
mandarinia Japonia
Ten owad to prawdziwa bestia.
Pochodzi z Azji i jest postrachem dobrotliwych pszczół oraz ludzi. Mowa o Vespa mandarinia japonica - japońskiej odmianie szerszenia azjatyckiego.
Wg specjalistów, zaledwie kilka użądleń tego
drapieżnika może zabić dorosłego człowieka. Opis wyglądu tego szerszenia musi
budzić respekt - 4 centymetry długości; rozpiętość skrzydeł sięgająca 6
centymetrów; pięcioro oczu; dwa żądła i umiejętność "strzelania"
żrącym kwasem, który zwykle kierowany jest w stronę oczu ofiary. Wiele wskazuje
na to, że już wkrótce ów owad będzie też nękał mieszkańców Stanów
Zjednoczonych.
Vespa mandarinia japonica
robi coraz większą furorę wśród Amerykanów, którzy po prostu hodują go w domu.
Eksperci nie mają złudzeń - jeśli przetrzymywanej w domowej hodowli królowej
uda się uciec i założyć kolonię, Amerykanie staną w obliczu wielkiego
niebezpieczeństwa. Każdego roku, w samej Japonii od użądleń
tych stworzeń umierają dziesiątki ludzi. Setki osób trafiają natomiast do
szpitali z groźnymi objawami towarzyszącymi użądleniom.
"Wyobraź sobie, że ten owad
jest bezwzględnym mordercą, a jego głównym celem jest niszczenie wroga, którym
potencjalnie może zostać każdy - również ty. (...) Właściwie nie musisz sobie
tego wyobrażać. Tak właśnie jest." - to jeden z
bardziej sugestywnych opisów tej niebezpiecznej istoty. Jego autorem jest
amerykański naukowiec Terrence Aym.
Określany przez Japończyków
mianem "Suzumebachi" owad, w Kraju
Kwitnącej Wiśni sieje prawdziwe spustoszenie. Oprócz ludzi jego ofiarami padają
też pszczoły. Zaledwie 30 przedstawicieli Vespa mandarinia japonica jest w stanie
zniszczyć ule zamieszkiwane nawet przez 30 tysięcy pszczół. - poinformował serwis pravda.ru. Po stronie szerszenia-zabójcy są wszystkie
argumenty - oprócz zjadliwej broni w postaci dwóch żądeł, także ponadprzeciętna
prędkość. Azjatycki zabójca może się przemieszczać z prędkością wynoszącą nawet
40 kilometrów na godzinę.
Kiedy "Suzumebachi"
rozpoczyna atak, wydziela substancję, która dociera do jego macierzystej bazy. W ten sposób może wezwać posiłki mogące zgotować
ofierze prawdziwe piekło.
W swoim artykule poświęconym tym
niebezpiecznym owadom, Terrence Aym
zawarł mroczną prognozę dotyczącą sytuacji, która będzie miała miejsce, kiedy Vespa mandarinia japonica zacznie się rozprzestrzeniać na terytorium Stanów
Zjednoczonych. "Jeśli tak się stanie, to będzie to owadzia wersja Pearl Harbor." - napisał Aym.
Zmierzchnica trupia główka
Zmierzchnica trupia główka (Acherontia atropos), owad zaliczany do rodziny zawisakowatych, rzędu motyli, występujący w Afryce, Azji i Europie.
Osiąga rozpiętość skrzydeł do 120 mm, przednia para skrzydeł ma ubarwienie brunatne z białawo żółtymi przepaskami, tylna jest żółta, z dwiema czarnymi pręgami wzdłuż tylnej krawędzi. Na grzbietowej części tułowia charakterystyczny białawy wzór przypominający trupią czaszkę.
Zmierzchnica
trupia główka osiąga w locie prędkość ponad 50 km/godz. Odbywa dalekie
wędrówki, podczas których zalatuje do Polski, a nawet do północnych rejonów
Europy. W odróżnieniu od większości zawisakowatych ma
krótką ssawkę. Żywi się głównie miodem.
Podczas nakłuwania plastrów pszczelich i wysysania
miodu wydaje dźwięki łudząco podobne do odgłosów wydawanych przez pszczoły,
toteż często nie jest przez nie atakowana.
Zmierzchnica trupia główka, gąsienica
Jaja składa przeważnie na ziemniakach, których liśćmi najchętniej żywią się gąsienice, osiągające 17 cm długości, ubarwione zielono, w skośne, błękitne pręgi po bokach.
W Polsce zmierzchnica trupia główka jest rzadko spotykana, objęta ochroną gatunkową.
Doniesienia w tym temacie z początku października 2000 roku.
Miało to miejsce 1.10.2000 roku. Metr od ula, rano w pasiece zlokalizowanej w Lublinie w dzielnicy Węglin w trawie spotkałem po raz pierwszy w życiu i 40-letniej praktyce pszczelarskiej niespotykanego i nieznanego mi motyla. Wypatrzona na tułowiu "trupia główka" przy pomocy Internetu, pozwoliła mi na ustalenie, co to za okaz oraz szczegóły o tym motylu.
Motyl ten przy poruszaniu wydawał dźwięki podobne do klekotania bociana. Nie zdradzał żadnych odruchów podrywania się do lotu. Powtórnie, gdy odwiedziłem to miejsce około południa, motyl ten nie dawał już oznak życia.
Z treści encyklopedycznej wynikało, że to bardzo rzadki okaz stąd moje dalsze postępowanie.
Z okazem udałem się do znajomego pracownika naukowego na Akademii Rolniczej w Lublinie, który mnie skierował do specjalisty „motylarza”, pracownika naukowego Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Tu dowiedziałem się, że:
1. Jest to
największy motyl występujący w Polsce, stosunkowo często był spotykany w naszym kraju przed drugą wojną światową.
2. Zmierzchnica trupia główka w Polsce jest obecnie bardzo rzadko spotykana. W ciągu 50 ostatnich lat było trzy doniesienia, że ktoś z różnych obszarów Polski spotkał tego motyla, ale nikt nie potwierdził tego wiarogodnym dowodem.
3. Wg opinii „motylarza”, zmierzchnica dolatuje do Polski na wiosnę, składa jaja głównie na łodygach ziemniaków. Przy „długim lecie” oraz sprzyjających warunkach przetrwania ze względu na chemizację plantacji ziemniaczanych w naszych warunkach przechodzi cykl rozwojowy i następnie odlatuje na Południe. Przy niekorzystnym przebiegu pogody w fazie osobniczego rozwoju z zasady ginie.
4. Ten okaz wg tego specjalisty przeszedł cykl rozwojowy u nas (bardzo ładnie jest wybarwiony i nie ma uszkodzeń mechanicznych na włoskach pokrywy chitynowej).
Ze względu na bardzo dużą rzadkość udokumentowanych doniesień
występowania zmierzchnicy w Polsce, informacja o tym zdarzeniu ma się znaleźć w
naukowych doniesieniach o rzadko spotykanych okazach naszej fauny.
Na temat zmierzchnicy, znalazłem
również doniesienie w miesięczniku:
„PSZCZELARSTWO” nr. 8 z 1998 roku, autorstwa Mieczysława Wojtackiego, cytuję w całości:
„Rzadki
sierpniowy gość- Acherontia atropos
L.
Po upalnym
sierpniowym dniu zabytkowy pałac hr. Stadnickich w Osmolicach
drzemie w ciszy przepojonej zapachami letniej nocy. Cały gmach pogrążony jest w
mrocznym cieniu, tylko dwa okna od strony parku jarzą się ostrym światłem i
hipnotycznym blaskiem wabią ćmy i nocne motyle. Zauroczone smugą światła ciągną
na oślep z parkowych głębi i miotając się jak oszalałe w magicznym kręgu
elektrycznych żarówek tłuką się, trzepocą i obijają. Uparcie, w milczeniu.
Nagle w tę masę owadziego drobiazgu, tańczącego wokół płonącej lampy, wpada
ptak, nie ptak – ćma olbrzym, motyl zmroczny – trupia
główka (Acherontia atropos
L.). Nazwę swoją zawdzięcza umieszczeniu na tułowiu rysunkowi, przypominającemu
ludzką czaszkę (fot.1-którego nie
zamieszczam- dop. J.J.).
U nas motyl ten jest dość
rzadki. Zdarza się, że zapłodnione samice trupiej główki, pokonując setki
kilometrów i łańcuch Karpat, przylatują do Polski i na liściach ziemniaków
składają pojedyncze jaja, z których wylęgają się i żerują okazałe gąsienice,
zielone z fioletowymi wypustkami. W sierpniu i wrześniu z poczwarek wychodzi
nowa, krajowa generacja motyli. Zdarza się, że w poszukiwaniu miodu, którego są
wielkimi amatorami, zmierzchnice wchodzą do uli o zbyt szerokich wylotach.
Profesor A. Demianowicz opowiadał nam, że w Besarabii
spotykał po kilka trupich główek w jednym ulu a profesor Antoni Dryja zanotował
wypadek znalezienia w Małopolsce aż 7 sztuk tych motyli w ulu.
Przedstawiony na
zdjęciu okaz został schwytany w 1954 roku w Osmolicach.
Trupia główka wpadła nocą do oświetlonej sali internatu żeńskiego, budząc wśród
dziewcząt panikę i popłoch – jest to, bowiem jedyny motyl, który schwytany
wydaje głośne piski, łudząco przypominające pisk myszy. Tyle historia.”
Z budowy morfologicznej motyla prezentowanego na zdjęciu w Pszczelarstwie wynika, że był to samiec.
Informację przygotował i
zestawił:
/-/mgr Józef Jasina.